Małżeństwo

Wykaz terminów katechezy przedmałżeńskiej oraz szczegółowe informacje pod adresem internetowym  narzeczeni.archidiecezja.pl


PRZYGOTOWANIE DO SAKRAMENTU MAŁŻEŃSTWA

images (11)

WYMAGANIA FORMALNE I WARUNKI KONIECZNE DO SPEŁNIENIA PRZED PRZYSTĄPIENIEM DO SAKRAMENTU MAŁŻEŃSTWA

Narzeczeni winni zgłosić się do kancelarii kilka miesięcy przed ślubem, aby zarezerwować termin zawarcia Sakramentu Małżeństwa. Trzy miesiące przed datą ślubu narzeczeni winni zgłosić się do kancelarii parafialnej celem ustalenia z ks. Proboszczem dnia i godziny spotkania w czasie którego zostanie spisany protokół przedmałżeński.

Na umówione spotkanie narzeczeni przynoszą ze sobą:
– metryki chrztu świętego (pobrane w parafii chrztu; dokument jest ważny trzy miesiące do momentu spotkania z księdzem)
– zaświadczenie stwierdzające brak okoliczności wyłączających zawarcie małżeństwa pobrane z Urzędu Stanu Cywilnego (dotyczy ślubu konkordatowego; dokument jest ważny trzy miesiące do daty zawarcia ślubu )
– świadectwo katechizacji z ostatniej ukończonej klasy / kserokopia/
– zaświadczenie o ukończonych spotkaniach w ramach Katolickiego Poradnictwa Rodzinnego.
– odtworzyć datę i parafię Pierwszej Komunii świętej
– dowód osobisty

Msze św. ślubne – pierwszy zgłoszony ślub o godz. 16.30; następny godz. 15.30; następny godz. 14.30

Kamerzysta i Fotograf winni mieć ukończony kurs fotografowania w obiektach sakralnych.  Kultura nakazuje aby operatorzy przed podjęciem obowiązków przedstawili się kapłanowi i okazali uprawnienia do fotografowania w obiektach sakralnych.  

Ewentualne przystrojenie kościoła winno być skromne bez przepychu i stawiania jakichkolwiek dodatkowych konstrukcji oraz świec i podgrzewaczy.

images (8)

SAKRAMENT MAŁŻEŃSTWA
1. Małżeństwo i sakrament małżeństwa
Zwróćmy uwagę na różnicę, jaka istnieje między małżeństwem, a sakramentem małżeństwa. Jedno i drugie jest z ustanowienia Bożego. Małżeństwo jest związkiem mężczyzny i kobiety, który posiada charakter doczesny. Ziemskie są cele małżeństwa. Pierwszym z nich jest wzajemna pomoc zarówno w organizowaniu codziennego życia, jak i w harmonijnym rozwoju ducha i ciała. Drugim, przekaz życia. Trzecim, wychowanie dzieci. Małżeństwo tworzy dom potrzebny do wychowania dzieci.
W planach Boga od samego początku małżeństwo jest monogamiczne i nierozerwalne. Monogamiczne, to znaczy jeden mężczyzna posiada jedną żonę. Jest to wyraźnie objawione w Piśmie Świętym. Obok Adama nie ma drugiej kobiety i obok Ewy nie ma drugiego mężczyzny. Grzech jednak i słabość ludzka naruszyła to Boże prawo, zarówno w dziedzinie monogamii, jak i nierozerwalności. Czytając Stary Testament napotykamy teksty, w których jest mowa o tym, że jeden mężczyzna ma kilka, a nawet kilkaset żon. Było to podyktowane najczęściej pragnieniem posiadania wielkiej ilości potomstwa. Również w Starym Testamencie Mojżesz wprowadza tak zwany „list rozwodowy”. Czyli prawne złagodzenie Bożego prawa.
Chrystus, przychodząc na ziemię, chce rekonstruować Boże prawo i ukazać człowiekowi najprostszą drogę do szczęścia. Licząc się ze słabością człowieka, chce przywrócić nierozerwalność małżeńskiego związku. Ponieważ jednak człowiek jest słaby, trzeba go umocnić łaską, i dlatego Chrystus czyni małżeństwo ludzi wierzących sakramentem, czyli miejscem szczególnej obecności Boga i źródłem łask. Do czasów Chrystusa nie było sakramentalnego małżeństwa, było tylko małżeństwo. Poza Kościołem nadal jest tylko małżeństwo. Dlatego te złagodzenia w prawie małżeńskim, o których wspomina Stary Testament, można obserwować na przykład w islamie, który dopuszcza, by jeden mężczyzna mógł mieć wiele żon. Chrystus jednak przypomina: Od początku tak nie było, przypomina to podstawowe Boże prawo, ale i udziela łaski do jego zachowania.
Sakrament małżeństwa wytycza również dodatkowy cel małżonków — to już nie tylko wzajemna pomoc, to nie tylko przekaz życia, to nie tylko troska o odpowiednie wychowanie dzieci, ale również troska o zbawienie współmałżonka i o zbawienie dzieci. Ten religijny wymiar troski o najwyższe wartości jest zawarty w sakramencie małżeństwa. Małżeństwo ma charakter doczesny, sakrament małżeństwa ma wymiar wieczny. O tym zapomnieć nie wolno, dlatego że przy uwzględnieniu tego wymiaru inne są konsekwencje zawarcia małżeństwa, inne zaś przyjęcia sakramentu małżeństwa. Przez sakrament małżeństwa Chrystus jest na stałe obecny wśród małżonków. Chciałbym przypomnieć tę fundamentalną prawdę. Jeśli ktoś decyduje się na małżeństwo, szuka współmałżonka, podają sobie w duchu przyjaźni ręce, przyrzekają wspólną wędrówkę przez życie i od tego momentu próbują dostosować wzajemnie kroki do siebie. Do małżeństwa przychodzi sam mężczyzna, sama kobieta. Po przysiędze idą w życie razem, we dwoje. Inaczej jest w sakramencie małżeństwa. Do sakramentu małżeństwa przyprowadza Chrystus mężczyznę i kobietę. On ich łączy i On z nimi pozostaje na zawsze. Tu mamy ten istotny rdzeń różnicy między małżeństwem a sakramentem małżeństwa. Pierwsze jest, zgodnie z prawem naturalnym, i posiada wymiar doczesny. Drugie jest dziełem łaski. W małżeństwie jest dwoje ludzi. W sakramentalnym małżeństwie od ołtarza odchodzi troje: mąż, żona i wśród nich na całe życie Chrystus. Wierzący ślubują swoją wierność wobec Boga i Kościoła i dostosowują swoje kroki nie wzajemnie do siebie, tylko do Chrystusa, on do Chrystusa i ona do Chrystusa. Z tej wierności Chrystusowi nie mogą zrezygnować. Nawet jeśli zawiodła jedna strona, to skoro przysięga została złożona wobec Chrystusa, druga strona musi przysięgi dochować. W przysiędze sakramentalnego małżeństwa padają niezwykle doniosłe słowa: „Ślubuję ci miłość, wierność, uczciwość oraz że cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Bóg”. To jest program wspólnego życia.
Warto zwrócić uwagę na to, że jeżeli w sakramencie małżeństwa małżonek próbuje dostosować kroki do drugiego człowieka, rezygnując zupełnie z siebie, to małżeństwo nigdy nie będzie szczęśliwe. Jest bowiem zbudowane na ofierze, na rezygnacji jednego na rzecz drugiego. Szczęśliwe małżeństwo jest możliwe tylko wtedy, kiedy jeden i drugi zrezygnuje ze swojego kroku i stworzą nowy krok. Ten nowy krok w duchu miłości, w oparciu o Boże prawo, gwarantuje szczęście małżeńskie.
Chciałbym krótko przypomnieć ewangeliczne wyjaśnienie samej przysięgi. „Ślubuję ci miłość” — chodzi tu o miłość wzajemną, o której Chrystus mówił w Wieczerniku, gdy umywał Apostołom nogi. „Ślubuję ci miłość”, to znaczy gotowość umywania twoich nóg, to znaczy gotowość przebaczenia. W tym życiu nie da się chodzić z czystymi nogami, ciągle trzeba sobie wzajemnie przebaczać. Małżeństwo jest drogą ciągłego, wzajemnego przebaczania. To jest ta miłość wzajemna objawiona w Wieczerniku przez Chrystusa na przykładzie umycia nóg.
„Ślubuję ci wierność”, czyli wyłączność, stuprocentowe zaangażowanie w rozwój tylko tej jednej miłości. Świadomie rezygnuję z każdego nowego spotkania.
„Ślubuję ci uczciwość”, to znaczy, możesz na mnie polegać, ja cię nie zawiodę. Uczciwość jest fundamentem zaufania; gdzie się pojawia nieuczciwość, czyli kłamstwo, tam znika zaufanie.
„Oraz że cię nie opuszczę aż do śmierci”, to znaczy, możesz na mnie liczyć do końca mojego życia.  Pan Bóg bardzo poważnie traktuje człowieka, wkładając w jego ręce odpowiedzialność za drugiego człowieka. Słowa współmałżonka, które padają wobec Boga i Kościoła, są programem rodzinnego szczęścia na całe życie. Nie dziwmy się, że Kościół, który stoi na straży Bożego prawa, równie poważnie traktuje człowieka. Jeśli ktoś publicznie powiedział: ślubuję wierność, miłość, uczciwość oraz że cię nie opuszczę aż do śmierci”, to to słowo coś znaczy. Wypowiedziane przed Bogiem staje się miarą wielkości człowieka. Drugi może odejść, ale moje słowo — dane przed Bogiem — musi być dochowane.
Dalszy ciąg refleksji nad tajemnicą sakramentu małżeństwa za tydzień. Dziś dziękujemy za bogactwo łask otrzymanych w naszym rodzinnym domu; każdy z nas, od poczęcia, przez serce i ręce ojca, matki, rodzeństwa odebrał od Boga tysiące darów. Dziś dziękujemy za nie, za dary radosne i bolesne doświadczenia, za nasz rodzinny dom. Prośmy Boga, abyśmy umieli budować dom, obojętnie czy jesteśmy powołani do małżeństwa, czy nie. Każdy z nas winien budować rodzinny dom, w którym inni czują się dobrze, bezpiecznie i wiedzą, że zostaną w nim ubogaceni.

images (7)

2. Nierozerwalność małżeństwa sakramentalnego
Zasadnicza różnica między małżeństwem a sakramentem małżeństwa polega na tym, że sakrament małżeństwa daje małżonkom prawo do Komunii świętej, czyli do wędrowania przez życie z Chrystusem. Jeśli zatem chrześcijanin rezygnuje z sakramentu małżeństwa i zawiera — jak to zwykliśmy mówić — tylko małżeństwo cywilne, rezygnuje tym samym z udziału w Eucharystii i zamyka sobie drogę do Komunii świętej.
Szafarzami sakramentu małżeństwa są sami małżonkowie. Kapłan jest tylko świadkiem i w imieniu Kościoła ma dopilnować, by sakrament małżeństwa został zawarty ważnie i godziwie. Kapłan błogosławi już zawarte sakramentalne małżeństwo. W tej sytuacji gdyby było trudno o kontakt z kapłanem, chrześcijanie mogą sobie udzielić sakramentu małżeństwa. Takie sytuacje istniały między innymi przez długie lata na terenie Związku Radzieckiego. Wystarczy wtedy dwóch wiarygodnych świadków, wobec których zawiera się ważny sakrament małżeństwa.
Trzeba przypomnieć że spośród siedmiu sakramentów ustanowionych przez Chrystusa człowiek świecki jest szafarzem dwóch: może udzielić chrztu świętego oraz zawrzeć sakramentalne małżeństwo. Nieprawdą jest zatem, że kapłan czy biskup może udzielić wszystkich sakramentów, bo nie może udzielić sakramentu małżeństwa. Jest to przywilej chrześcijanina, który przysięga miłość, wierność i uczciwość małżeńską współmałżonkowi.
Jeśli chodzi o nierozerwalność małżeństwa sakramentalnego, to Chrystus przypomniał, że już małżeństwo jest nierozerwalne: co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela. Ze względu na niedojrzałość ludzi w Starym Testamencie Mojżesz wprowadził tak zwany „list rozwodowy”, czyli w pewnych sytuacjach zgodzono się na rozwód. Chrystus uchyla ten punkt prawa Mojżeszowego. W Jego Kościele „list rozwodowy” nie powinien istnieć. Jezus odwołuje się do decyzji Boga, przypominając Jego odwieczny zamysł wobec człowieka: …mężczyzna opuszcza ojca swego i matkę swoją i łączy się ze swą żoną tak ściśle, że stają się jednym ciałem. I jeżeli dochodzi do rozpadu małżeństwa a strony wchodzą w nowe związki, to jednak nadal pozostają małżeństwem sakramentalnym i każdy zwrócenie się ku innej osobie/ fizyczne lub zmysłowe/ jest zdradą małżeńską.
W Nowym Testamencie dochodzi jeszcze dodatkowy argument za nierozerwalnością. Pan Jezus w Wieczerniku ogłasza przykazanie wzajemnej miłości i wyraźnie zaznacza: Po tym poznają, żeście uczniami moimi, jeśli będziecie się wzajemnie miłowali. Miłość przyjaźni może istnieć pomiędzy mężczyznami, kobietami, może wykraczać poza rodzinę, ale najczęściej spotykamy tę wzajemną miłość w małżeństwie. Jeśli w małżeństwie rzeczywiście ludzie do tej miłości dorastają i są gotowi wzajemnie sobie umywać nogi, czyli ciągle przebaczać, to nie ma żadnych sytuacji, w których można by było mówić o rozłamie małżeństwa. Wielokrotnie mąż i żona każdego dnia są gotowi wzajemnie sobie przebaczyć, a jeśli tak jest, to co może spowodować rozbicie małżeństwa?
Po tym poznają, żeście uczniami moimi. Jest to znak dla świata, nie dziwmy się więc, że świat tak mocno zaatakował małżeństwo, tak bardzo walczy o prawo do rozwodu. Chce bowiem zniszczyć czytelność tego znaku, który Chrystus w Wieczerniku ustanowił. W Kościele rozwód nie istnieje, istnieją natomiast sytuacje, w których z punktu widzenia prawa można stwierdzić, że dane małżeństwo od samego początku było nieważne, to znaczy, że nie było sakramentu małżeństwa. Na przykład: młodzi zawierają w kościele sakramentalny związek, na weselu obecnych jest dwustu gości, a za tydzień okazuje się, że on przedstawił fałszywe dokumenty. W rzeczywistości ma żonę, już dawno zawarł małżeństwo sakramentalne, na co są dowody. To drugie małżeństwo nie jest wówczas ważne, nigdy nie było ważne. Albo okazuje się, że małżonkowie są niezdolni do współżycia, potwierdzają to badania lekarskie, to małżeństwo od początku było nieważne, mimo że było przy ołtarzu, mimo że złożono przysięgę. Było nieważne, bo nie zostały spełnione podstawowe warunki. Ktoś inny potrafi udowodnić, że został przez szantaż zmuszony do zawarcia małżeństwa, jego małżeństwo nie jest ważne.
Nie wolno przenosić terminologii cywilnej i mówić, że w Kościele jest rozwód. Nie ma rozwodu. Natomiast jest możliwość udowodnienia nieważności zawartego małżeństwa. Czyli stwierdzenia, że sakrament małżeństwa nie zaistniał.
Przy tej okazji trzeba odpowiedzieć na zarzut, iż za pieniądze lub znajomości taką sprawę można załatwić, jeśli nie w urzędzie biskupa, to w Kurii Watykańskiej. Bardzo tu łatwo o oczernienie. Wiemy jednak, że gdziekolwiek są ludzie, gdzie jest prawo, tam może być jakieś nadużycie. Z tego jednak nie wynika, że jeśliby ktoś faktycznie zawarł małżeństwo, a postarał się nieuczciwymi środkami o stwierdzenie, że jest ono nieważnie zawarte, jest usprawiedliwiony. Popełnia grzech, a w oczach Boga to sakramentalne małżeństwo i tak jest zawarte. Dlatego, jeśliby nawet taka sytuacja zaistniała, mielibyśmy do czynienia z nadużyciem i grzechem, a nie z faktycznym stwierdzeniem nieważności małżeństwa.
Każdy rozpad małżeństwa jest źródłem dramatu. Dziś najczęściej jest to owoc niedojrzałości ludzi, którzy podchodzą do małżeństwa, i dowód braku odpowiedzialności za siebie i za współmałżonka. Wiadomo, że ciało znacznie szybciej dojrzewa do małżeństwa, aniżeli duch. Tymczasem o jedności małżonków decyduje nie ciało, ale właśnie duch. Chodzi o dojrzałość i odpowiedzialność za wzajemną miłość. Rozpad małżeństwa jest wielkim nieszczęściem dla małżonków, dla dzieci, dla Kościoła, dla narodu, a nawet całej ludzkości. Dorośli, którzy doprowadzają do rozdarcia małżeństwa, nigdy nie są bez winy, czasem ta wina jest na samym początku, kiedy dobiera się nieodpowiedniego człowieka, ale zawsze ona jest. Niewinne są cierpiące dzieci i one najgłębiej przeżywają ten dramat.
Trzeba  jeszcze wspomnieć o jednej sytuacji. Dziś często spotykamy atak na Kościół, że jest nieżyciowy, bo nie uznaje rozwodów. Trzeba powiedzieć  jasno: nawet gdyby wszyscy chrześcijanie się rozwiedli, Kościół i tak nadal nie będzie uznawał rozwodów, bo nie może poprawiać Boga.
Kościół stoi na straży Bożego prawa, a nierozerwalność małżeństwa to jest prawo Boskie. Z doświadczenia mogę powiedzieć, że ci, którzy w dyskusji często w bardzo ostrej formie krytykowali Kościół za nieludzkie podejście do małżeństwa, wtedy gdy umierali i w spokojnej rozmowie podsumowywali życie, stwierdzali: księże, my dobrze wiemy, że nierozerwalność małżeństwa jest jedyną słuszną drogą, że Kościół nie może z tego ustąpić. Ich wyznania szły po linii: byłbym szczęśliwy, gdybym dochował wierności żonie, bo życie moje wyglądałoby zupełnie inaczej. Człowiek z perspektywy lat przyznaje rację Kościołowi. Sam poszedł inną drogą, ale zasada, którą wskazuje Kościół, jest niepodważalna. Inaczej to wygląda wtedy, gdy się walczy o rozwód, a zupełnie inaczej, gdy obiektywnie popatrzy się na prawo Boże.

Pary żyjące w związkach niesakramentalnych nie mające przeszkody do przyjęcia Sakramentu, zapraszam na rozmowę w kwestii ewentualnego ułożenia swoich spraw małżeńskich względem Boga i samych siebie. Dla wierzącego i praktykującego chrześcijanina katolika, sprawą pierwszorzędną winno być życie w komunii z Bogiem co jest podstawowym warunkiem osiągnięcia zbawienia. 

Pytania przed wyrażeniem zgody małżeńskiej

Kapłan zaprasza narzeczonych by podeszli bliżej do ołtarza i zwraca się do nich w następujących słowach:

[N.] i [N.], wysłuchaliście słowa Bożego i przypomnieliście sobie znaczenie ludzkiej miłości i małżeństwa. W imieniu Kościoła pytam was, jakie są wasze postanowienia.

Następnie zadaje im pytania dotyczące (1) dobrowolnej zgody na małżeństwo, (2) woli wytrwania w wierności oraz (3) gotowości na przyjęcie i wychowanie potomstwa.

[N.] i [N.], czy chcecie dobrowolnie i bez żadnego przymusu zawrzeć związek małżeński?

Narzeczeni: Chcemy.

Czy chcecie wytrwać w tym związku w zdrowiu i w chorobie, w dobrej i zlej doli, aż do końca życia?

Narzeczeni: Chcemy.

Czy chcecie z miłością przyjąć i po katolicku wychować potomstwo, którym was Bóg obdarzy?

Narzeczeni: Chcemy.

Hymn do Ducha Świętego

Kapłan mówi:

Prośmy Ducha Świętego, aby uświęcił ten związek i dał narzeczonym łaskę wytrwania. Niech ich miłość przez Niego umocniona, stanie się znakiem miłości Chrystusa i Kościoła.

Wszyscy stojąc śpiewają trzy zwrotki hymnu do Ducha Świętego.

1. O Stworzycielu, Duchu, przyjdź,
Nawiedź dusz wiernych Tobie krąg.
Niebieską łaskę zesłać racz
Sercom, co dziełem są Twych rąk.

Z następnych zwrotek wybiera się jedną:

2. Pocieszycielem jesteś zwań
I Najwyższego Boga dar.
Tyś namaszczeniem naszych dusz,
Zdrój żywy, miłość, ognia żar.

3. Ty darzysz łaską siedemkroć,
Bo moc z prawicy Ojca masz.
Przez Boga obiecany nam,
Mową wzbogacasz język nasz.

4. Światłem rozjaśnij naszą myśl,
W serca nam miłość świętą wlej
I wątłą słabość naszych ciał
Pokrzep stałością mocy Twej.

5. Nieprzyjaciela odpędź w dal
I Twym pokojem obdarz wraz.
Niech w drodze za przewodem Twym
Miniemy zło, co kusi nas.

Zawsze śpiewa się zakończenie:

6. Daj nam przez Ciebie Ojca znać,
Daj, by i Syn poznany był.
I Ciebie, jedno tchnienie Dwóch,
Niech wyznajemy z wszystkich sił. Amen.

Zawarcie małżeństwa

Kapłan zwraca się do narzeczonych, aby wyrazili zgodę małżeńską:

Skoro zamierzacie zawrzeć sakramentalny związek małżeński, podajcie sobie prawe dłonie i wobec Boga i Kościoła powtarzajcie za mną słowa przysięgi małżeńskiej.

Narzeczeni zwracają się do siebie i podają sobie prawe dłonie. Kapłan wiąże je końcem stuły.
Narzeczony powtarzają za kapłanem:

Ja, [N.], biorę ciebie, [N.], za żonę
i ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską
oraz że cię nie opuszczę aż do śmierci.
Tak mi dopomóż, Panie Boże wszechmogący, w Trójcy Jedyny,
i wszyscy Święci.

Następnie powtarza narzeczona:

Ja, [N.], biorę ciebie, [N.], za męża
i ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską
oraz że cię nie opuszczę aż do śmierci.
Tak mi dopomóż, Panie Boże wszechmogący, w Trójcy Jedyny,
i wszyscy Święci.

Potwierdzenie małżeństwa

Kapłan mówi:

„Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela” (Mt 19,6).
Małżeństwo przez was zawarte ja powagą Kościoła katolickiego potwierdzam
i błogosławię w imię Ojca i Syna, † i Ducha Świętego. Amen.

Kapłan usuwa stulą.

Błogosławieństwo obrączek

Pobłogosław, Boże, te obrączki, które poświęcamy † w Twoim imieniu; Spraw, aby ci, którzy będą je nosić, dochowali sobie doskonałej wierności, trwali w Twoim pokoju, pełnili Twoją wolę i zawsze się miłowali. Przez Chrystusa, Pana naszego.
Wszyscy: Amen.

Nałożenie obrączek

Kapłan mówi:

Na znak zawartego małżeństwa nałóżcie sobie obrączki.

Mąż nakłada na serdeczny palec żony obrączkę przeznaczoną dla niej, mówiąc:

[N.], przyjmij tę obrączkę jako znak mojej miłości i wierności.
W imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego.

Także żona nakłada na serdeczny palec męża obrączkę przeznaczoną dla niego, mówiąc:

[N.], przyjmij tę obrączkę jako znak mojej miłości i wierności.
W imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego.

/W Liturgii  Sakramentu Małżeństwa Kościoła Rzymskokatolickiego nie są przewidziane oklaski oraz pocałunek nowych małżonków, są to obce elementy zapożyczane z obrzędów świeckich/ 

Małżeństwa niesakramentalne 

Małżeństwo niesakramentalne – to związek ludzi ochrzczonych, którzy nie mogą zawrzeć ślubu zgodnie z wymaganiami wiary katolickiej, chociażby tego bardzo chcieli.  Przeszkodą dla nich jest to, że przyjęli sakrament w Kościele, cywilnie rozwiedli się i ponownie zawarli związek cywilny.Tęsknią za spowiedzią i Komunią św. Czasem też oskarżają Kościół, że jest dla nich zbyt surowy – niepomni, że nierozerwalność małżeństwa ustanowił Chrystus.

KAI: – Czy osoby żyjące w związkach niesakramentalnych mają swoje miejsce w Kościele?

BP ANDRZEJ CZAJA: – Ojcowie Soboru Watykańskiego II w konstytucji dogmatycznej „Lumen Gentium” określają Kościół jako „zgromadzenie tych, którzy z wiarą spoglądają na Jezusa”. Dlatego osoby żyjące w związkach niesakramentalnych, jeśli tylko wierzą i dbają o żywą więź z Bogiem, jak najbardziej należą do Kościoła, do tego Bożego Domu, który sam Bóg założył z myślą o naszym zbawieniu. Ich stan trwania w grzechu nie wyklucza przynależności do społeczności Kościoła. Przecież święty Kościół jest społecznością grzeszników, ustanowiony dla nas ku nawróceniu i świętości. W przypadku ludzi żyjących w związkach niesakramentalnych brak łaski uświęcającej poważnie rzutuje na ich możliwość czerpania z dziedzictwa łaski i prawdy. Nie czyni ich jednak gorszymi przed Bogiem, w znaczeniu bycia członkami drugiej kategorii w Kościele.

– Osoby żyjące w związkach niesakramentalnych nie mogą jednak przyjmować Komunii św., otrzymać rozgrzeszenia, zawrzeć sakramentalne małżeństwo, czy być chociażby rodzicem chrzestnym. Na czym zatem polega ich bycie w Kościele?

– Przede wszystkim od dnia chrztu stali się dziećmi Bożymi. Należą do tej powszechnej w świecie rodziny dzieci Bożych. Jako członkowie tej rodziny należą do Bożego Domu, zatem mogą czerpać z tego wszystkiego, co w ten Dom włożył Pan Bóg, z całego dziedzictwa łaski i prawdy, przede wszystkim z samej obecności Jezusa Chrystusa i działania Bożego Ducha. Powinni też angażować się w budowanie tego Domu – Kościoła. Bardzo pięknie ukazują ten obraz Kościoła jako Budowli Bożej ojcowie Soboru Watykańskiego II (Lumen Gentium, 6). Dom Boży zbudowany na kamieniu węgielnym, którym jest Jezus Chrystus i którego fundamentem są apostołowie, jest w ciągłej budowie. My wszyscy jesteśmy jego kamieniami i zarazem budowniczymi. Ponadto wszyscy, także żyjący w związkach niesakramentalnych, mają obowiązek troszczenia się o tych, którzy do tego Kościoła jeszcze nie należą, którzy jeszcze Chrystusa i Ewangelii nie odkryli oraz o tych, którzy zatracili żywą więź z Chrystusem. Niewykluczone, że wierni żyjący w związkach niesakramentalnych, którzy sami odczuwają wielki głód Jezusa eucharystycznego, mogą nieraz mieć w sobie nawet więcej dynamizmu ewangelizacyjnego i zatroskania o żywą wiarę swoich domowników.

– Czy osoby żyjące w związkach niesakramentalnych będą zbawione?

– Tego nie możemy wykluczyć. Nikomu nie możemy odmówić możliwości zbawienia.  Natomiast podobnie jak my wszyscy muszą się bardzo troszczyć, czy wręcz jak podpowiada św. Paweł „zabiegać z bojaźnią i drżeniem” o to, by nie zmarnować i nie zlekceważyć łaski zbawienia. Takie niebezpieczeństwo istnieje, gdy człowiek przestaje się zabiegać o wewnętrzną i żywotną łączność z Bogiem.

Trzeba podkreślić, że nikt z nas nie jest w stanie sam siebie zbawić. To Jezus jest zbawieniem. Dla naszego zbawienia Jezus tak wiele uczynił: wyzwolił nas z niewoli grzechu, śmierci, piekła i szatana, zadośćuczynił Bogu i pojednał nas z Bogiem, otworzył nam niebo. Swoim nauczaniem o Królestwie Bożym obudził wiarę w świecie, założył też Kościół i ustanowił sakramenty – jako szczególne środki zbawienia, których niczym się nie da zastąpić. Mamy także dostęp do skarbnicy Bożego słowa.

W sytuacji, gdy droga czerpania z łaski Bożej przez sakramenty jest niedostępna, tym bardziej trzeba pamiętać o tej możliwości uświęcenia i z niej korzystać. Bywa, że nie doceniamy skuteczności zbawczej słowa Bożego, które jest nośnikiem Bożego Ducha, bo jest natchnione. Kiedy czytam Pismo święte i je rozważam swoim sercem, jak Maryja, to przyjmuję Bożego Ducha i staję się Jego świątynią.

W katedrze mówiłem o innych sposobach kształtowania żywej więzi z Bogiem. Dlatego jeżeli ktoś wierzy i pragnie komunii z Bogiem, troszczy się o nią, to nie możemy mu odmówić możliwości zbawienia. Natomiast Panu Bogu zostawiamy to, jak tego dokona.

– Czy samo trwanie w grzechu jest marnowaniem możliwości zbawienia?

– Sam grzech dla Boga nie jest barierą nie do pokonania, jeżeli widzi w nas dobrą wolę, szczere pragnienie życia z Nim oraz ducha pokuty i ofiary. Ostatecznie miłosierdzie Boże jest ponad wszystkim. Choć odmawiamy spowiedzi i Komunii św. człowiekowi żyjącemu w związku niesakramentalnym, nie jest wykluczone, że człowiek taki wewnętrznie wszystko odżałował i związany jest z Chrystusem. Zewnętrzne okoliczności nie muszą być wyrazem wewnętrznego nastawienia człowieka. Tym bardziej nie powinniśmy przyjmować postawy arbitra. Nie nam sądzić! Zadaniem Kościoła jest służyć zbawieniu, którego dawcą jest wyłącznie Bóg. Unikajmy przeto postawy starszego brata z Jezusowej przypowieści o Synu Marnotrawnym, który przecież nic nie traci przez to, że młodszy brat został na powrót przyjęty pod dach Ojcowskiego domu.Rozmawiała Hanna Honisz


 Zwyczaj obsypywania pary wychodzącej z kościoła zapewne znacie. Z sypaniem bywa trochę jak z przyśpiewkami na weselu – trudno nad tym zapanować – bo czego nie wymyślicie  część  gości może zrobić po swojemu. Niemniej warto mieć zawczasu jakąś wizję, żeby nie zdawać się wyłącznie na improwizację.

Jakie mamy opcje?

1. Ryż.
Chyba najbardziej tradycyjnie rozwiązanie, ryż podobno symbolizuje płodność i dostatek. Poza tym nie posiada żadnych zalet, ale za to mnóstwo wad. Brudzi garnitur, wpada we włosy (i w dekolt), zlatują się do niego gołębie. Pomijając aspekty praktyczne,nawet w teorii jest zły, bo rzucanie ryżem to marnowanie jedzenia. Jest to najważniejszy aspekt przemawiający za nie rzucaniem ryżu,który jest deptany. 

2. Płatki róż.
Bardzo ładnie wyglądają na zdjęciach. Pewną wadą są koszty i fakt, że trzeba je później sprzątać.

3. Grosiki.
Właściwie wszelkie rodzaju bilon. Zalety? Nieograniczona dostępność, bo każdy ma drobne pod ręką i z radością pozbędzie się ich przy tej okazji. Nie trzeba ich sprzątać, bo zostają zebrane co do jednego. Dodatkowo zbieranie drobniaków wiąże się z fajną i prostą ślubną tradycją – kto więcej nazbiera będzie rządzić domowym budżetem!

4. Cukierki.
Nigdy w życiu nie widziałem, ale czytałem gdzieś. Ponoć atrakcyjna propozycja, jeśli na ślubie jest dużo dzieci, które pomogą zbierać słodycze.

5. Bańki mydlane.
Wyglądają przepięknie, nie brudzą, nie szczypią w oczy i znikają minutę później.
Jedyne rozwiązanie w przypadku parafii, które zabraniają sypania czegokolwiek przed wejściem do kościoła.

Każdy pomysł wymaga odrobiny organizacji. W przypadku baniek albo można zamówić specjalną wytwornicę do baniek albo rozdać gościom zestawy do dmuchania.
O płatki róż można poprosić florystkę. Jeśli coś jest kategorycznie zabronione (a coraz więcej parafii broni się przed ryżem!) należy gościom o tym powiedzieć. Z dograniem szczegółów na pewno pomogą świadkowi